O mnie
Nie lubię pisać o sobie…
Jednak z przyjemnością dam się poznać tak, jak na moich szkoleniach. Będzie więc rzeczowo i praktycznie Jak sięgam pamięcią robienie czegoś dla innych sprawiało mi frajdę. Nadawało wszystkiemu jakiś głębszy sens, pozwalało zdrowo wzrastać. Na osiedlowym podwórku potrafiłem szybko uporać się z zranionym kolanem przy pomocy babki zwyczajnej , a krwawienie z rozbitego nosa wręcz zastygało na mój widok
To były dobre i beztroskie czasy…
Dalej robi się jeszcze smaczniej. Zanim skończyłem szkołę średnią odkryłem w sobie pasję do gotowania. Nie było dnia bez kulinarnych r(ewolucji). Domownicy dzielnie testowali efekty łącznia składników( bywało różnie ) Dziś myślę sobie- w pomaganiu jak w gotowaniu. Liczy się serce, dobry przepis i praktyka, praktyka, praktyka…
Po drodze pojawiła się jeszcze krótka przygoda z pisaniem, ambicje na szkołę filmową w Łodzi, a nawet przygoda na politechnice w Gdańsku. Trochę było tych poszukiwań. Nie żałuję tego czasu. Wszędzie uczyłem się czegoś nowego, a dziś bardziej doceniam swoje miejsce i mam wspomnienia.
Ostatecznie w 2003r zaczęła się moja przygoda z ratownictwem medycznym.
Dlaczego ? Sam czasem przywołuję przeszłość aby odpowiedzieć sobie na to pytanie. Bo wybrałem sobie niełatwy kawałek chleba i czasem nachodzą mnie wątpliwości. Ale to temat na osobną historię…zapraszam na Blog
Verba docent, exempla trahunt
Słowa uczą, przykłady pociągają. Chyba więc ostatecznie poszedłem za przykładem.
A przykład dostałem z domu. (zresztą nie jeden) Moja mama zajmowała się zawodowo rehabilitacją osób po udarach mózgu. Widziałem skutki choroby, tym poważniejsze, im później docierała pomoc. Widziałem jak praca przy chorych odbiera jej zdrowie. Czasy były inne- bez specjalistycznego sprzętu to była głównie fizyczna robota. Dlatego tak dużą uwagę sam przykładam dziś do równowagi między pracą, a życiem. Dlatego też pomysł na szkolenia. Ja naprawdę lubię swoją pracę To mój warsztat i moja wizytówka. Ale potrafię , nauczyłem się zamykać drzwi od ambulansu. Wyszło mi to na zdrowie. Poza tym dobrze jest wyjść do ludzi, zobaczyć pierwszą pomoc ich oczami. Zapytać jakie widzą tu trudności, i czego się boją. To dopełniło moje szkolenia.
W murach Akademii Medycznej
Dobre czasy studenckiego życia. Gdańsk -moje miasto. Po niespełna roku nauki zrezygnowałem z biotechnologii na Politechnice Gdańskiej. Nie była to łatwa decyzja. Pamiętam jak rodzice się martwili. Wychowałem się w tradycyjnym duchu -nauka -dobre studia-dobry zawód…wszyscy to znamy. W tym samym czasie pojawił się zupełnie nowy kierunek studiów w ówczesnej Akademii Medycznej (dziś Gdański Uniwersytet Medyczny) Dziś lubię sobie myśleć, że na to właśnie czekałem, a może to czekało na mnie 😏
Jedna rzecz utkwiła mi w pamięci. Rozmowa kwalifikacyjna po egzaminach. Chyba pierwsza w moim życiu. Przed sobą miałem trzy znakomite osoby ze świata medycyny ratunkowej, choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem. I najważniejsze pytanie- dlaczego wybrałem taki kierunek ? Dziś wiem, że odpowiedź na to pytanie była cenniejsza od punktów za prawidłowe odpowiedzi z fizyki, chemii i biologii.
Łatwo nie było. I dobrze. Byliśmy drugim rocznikiem na kierunku Ratownictwo Medyczne. W Polsce zawód ten dopiero się kształtował, a sami wykładowcy głowili się jak w 3 lata z niedojrzałych dzieciaków zrobić samodzielnych medyków. Postawili na praktykę i…dobrze zrobili. Miejsca do ćwiczeń w dużym szpitalu klinicznym nie brakowało. Na sobie przekonałem się, że tylko wiedza połączona z praktyką daje skuteczne rozwiązania. Do dziś jestem temu wierny i tak właśnie prowadzę moje szkolenia.
Studia skończyłem z najlepszym wynikiem na roku.
Mój pierwszy raz.
Ten ratowniczy 🚑🚨 rzecz jasna, miał miejsce pierwszego stycznia 2008r. Zabawne, że niektóre rzeczy tak dobrze się pamięta. Karetka flagowa „S” 1, dyżur nocny , dwie reanimacje. Wynik -1:1
Zazwyczaj bywało spokojniej, ale wiadomo szczęście początkującego. Koledzy nie byli zadowoleni 😋
Gdy dziś to piszę nie mogę uwierzyć, że czas przebiegł tak szybko. Zdaje się, że przeleciał na sygnale ⌛🚨
I tak ta ratownicza przygoda -🚑trwa nieprzerwanie do dziś. Moje dziś nie jest już takie jak było wczoraj.
Zegar tyka, ja jestem starszy-to jasne, ale i lepszy w działaniu niż ostatnim razem. Tak właśnie działa praktyka-rozumiana jako szukanie tego, co będzie skuteczne, poprawianie tego co już działa i eliminowanie rzeczy, które egzaminu nie zdały.
Wiem, że przyjdzie taki dzień gdy powiem sobie dość. 🚑🛑
Gdy zabraknie sił, a reakcje „za kierownicą” ambulansu nie pozwolą bezpiecznie pojechać na sygnale. Z drugiej strony młodzież będzie czekać żeby mi pokazać gdzie moje miejsce (wiem to, sam taki byłem 🙄)
Pomysł na szkolenia.
Gdy zaczynałem pracę w pogotowiu ratunkowym w Gdańsku było 8 karetek, Był styczeń 2008r. Dziś jest ich 12 i pół. Wzrosła ilość wyjazdów , nie wyrabiamy się z robotą. W całym tym „zmieszaniu” czasem to właśnie WASZE działania na miejscu zdarzenia decydują o być albo nie być dla pacjenta. Dlatego dostrzegam ogromny potencjał w szkoleniach z pierwszej pomocy. Szczególnie wśród dzieci i młodzieży. Chcę was w tym wspierać i mieć w tym swój udział. To jest moja odpowiedź na pytanie „dlaczego” szkolenia z pierwszej pomocy.
Dziś ja pomogę nieznanemu człowiekowi , jutro Ty możesz uratować mnie. Tak ! Bo nigdy nie wiesz kiedy życie powie „sprawdzam”
Pamiętaj !To co dajesz, wraca. Powiem więcej- wraca po trzykroć silniejsze.
Szlachetne zdrowie…
Zazwyczaj pojawiam się tam , gdzie ktoś zdrowie traci. Jednak ze zdrowiem jest mi szczególnie po drodze.
Aby rozwijać się także na tym polu ukończyłem studia magisterskie na Wydziale Nauk o Zdrowiu w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Na kierunku Zdrowie Publiczne. Tu ponownie byłem pionierem- pierwszy rocznik. Był wówczas jeden podręcznik na ten temat i tylko w języku angielskim. Gdy dziś patrzę na poziom zdrowia ludzi, to myślę, że od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Szeroko pojęta edukacja dotycząca zdrowia jest dziś kluczowa. Wiedza zdobyta na tych studiach wzbogaciła szkolenia, które prowadzę.
A kiedy zamykam drzwi od karetki🚑
Czy ta praca to misja. Tak zdecydowanie. Czy można tak pracować 300 godzin w miesiącu i nadal tak myśleć. No cóż nie decyduję za wszystkich , ale na swoim przykładzie mogę powiedzieć- zdecydowanie już nią wtedy nie jest!
Po cichu liczę, że przyjdzie taki dzień i zwyczajnie każdy , nie tylko w moim zawodzie będzie pracował jak człowiek. No no…stary a wciąż młodzieńczo naiwny
Prywatnie jestem tatą dwóch aniołków , fanem zdrowia i aktywności fizycznej.
W wolnych chwilach…tak posiadam takie i bardzo je sobie cenię, trochę piszę o tym, co mi w duszy gra. Wszystkie te treści znajdziesz w sekcji -blog. Zanim klikniesz zapnij pasy- pojedziemy na sygnale
Dziękuję Ci, że dotarłeś(aś) aż tutaj. Teraz już trochę o mnie wiesz.
Jaki jest więc cel tej strony?
Pragnę pokazywać moją pracę od kuchni i dzielić się zdobytym doświadczeniem. Gdybym dziś miał określić pierwszą pomoc, powiedział bym, że to się bardziej czuje niż wie. Kiedyś ja też tak właśnie czułem. A dziś ? Dziś już wiem-można się tego nauczyć. Wiedza dobrze podana jest dla każdego. Ja w to wierzę. Przekonałem już o tym setki kursantów na szkoleniach. Chętnie Ci to pokażę.
Chodź za mną. Stań się częścią świadomej społeczności. Nastaw się na praktykę i naucz się skutecznie działać. Możesz uratować czyjeś życie.
Zapraszam!